Przychodnie przeżywają oblężenie. Po tym jak szpitale wstrzymały przyjmowanie chorych, mieszkańcy regionu kierują się po pomoc do lekarzy podstawowej opieki medycznej. Mimo, że porady powinny odbywać się telefonicznie, to wiele osób trzeba zbadać osobiście, w gabinecie albo podczas wizyty domowej. Zgodnie z zarządzeniem Głównego Inspektoratu Sanitarnego medycy powinni być wyposażeni w jednorazowe rękawiczki, maseczki i fartuch.
- Żeby was leczyć, musimy żyć. Żeby żyć, musimy być chronieni. Tymczasem nie mamy niczego. Czujemy się na tej pierwszej linii frontu jak przeznaczeni na odstrzał - alarmują pilscy lekarze rodzinni.
Jak przyznają przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego, które interweniowało w tej sprawie m.in. u wojewody i w ministerstwie zdrowia – sytuacja jest tragiczna. Jeżeli są dostarczane jakiekolwiek środki ochrony osobistej dla pracowników służby zdrowia poza szpitalami jednoimiennymi, to jest to kropla w morzu potrzeb.
Na piątek planowana jest dostawa maseczek ochronnych do Wągrowca. W sumie udało się zdobyć 4 tysiące sztuk. Zakupił je Urząd Miejski. Prawdopodobnie część trafi do wągrowieckiego szpitala, w którym potrzeby są duże. Reszta ma być rozdysponowana pomiędzy mieszkańców miasta.
(Maciej Januchowski)