Strajk z zakładach wielkopolskiego producenta pojazdów komunikacji publicznej, firmy Solaris Bus & Coach trwa już prawie dwa tygodnie. W środę do Bolechowa przyjechał wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
Na konferencji prasowej po spotkaniu z pracownikami poinformował, że miał nadzieję także na spotkanie z zarządem firmy, ale – jak wskazał – „zarząd firmy uznał, że teren fabryki nie jest dobrym miejscem do spotykania”. Jeden z liderów nowej Lewicy zapowiedział także, że jeszcze w tym tygodniu w sprawie strajku w Solarisie zwróci się do premiera Hiszpanii Pedro Sancheza, którego zna osobiście. Właścicielem spółki Solaris Bus & Coach jest hiszpańska grupa CAF. Objęła ona 100 procent udziałów w wielkopolskiej firmie w 2018 roku.
W środę ze strajkującymi pracownikami firmy spotkała się także posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
„W 2020 roku czysty zysk firmy, przed którą stoimy, to było 108 mln zł. Najwyższy czas, żeby tym zyskiem uczciwie podzielić się z tymi, których praca do tego zysku się przyczyniła” – podkreśliła posłanka. Dodała, że cała Polska patrzy dziś na strajkujące załogi w firmie Solaris.
W poniedziałek rzecznik Solarisa Mateusz Figaszewski powiedział, ze proponowana przez strajkujących podwyżka jest nierealna ekonomicznie. Wcześniej mówił również o tym, że pomimo strajku autobusy są dostarczane do klientów. Przewodniczący OPZZ "Konfederacja Pracy" Wojciech Jasiński podkreślił natomiast podczas pikiety przed zakładem, że informacje podawane przez spółkę są nieprawdziwe – wskazał, że od początku strajku w Solarisie nie jest prowadzona produkcja autobusów.
(opr. M. Januchowski)